‹ Jak zrelaksować siebie i nastolatka, a przy okazji zacieśniać więzi
Dobra relacja z kimkolwiek nie jest nam dana na zawsze. To ciągły proces, który czasami wymaga od nas sporego zaangażowania. Świadomość tego może w niektórych wzbudzać niepokój lub poirytowanie, ale ma też pozytywny wydźwięk.. Jeśli coś nie jest stałe i można to zepsuć, to przecież można to też naprawić i tutaj pojawia się przestrzeń na działania w obszarze tych mniej zadowalających stosunków między rodzicem a nastolatkiem. Chęć posiadania dobrych relacji z dzieckiem jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym, aby uzyskać zamierzony efekt. Bądźmy szczerzy – trzeba się napracować, ale ten wysiłek czasami może sprawiać nam radość, dawać satysfakcje, być przyjemny.
Metody relaksacyjne
Jak zbliżyć się do swojego dziecka, a przy okazji wspólnie się zrelaksować? Można wykorzystać sprawdzone i przebadane klinicznie pod względem skutecznego łagodzenia napięć sposoby, jak np. trening progresywny Jacobsona. Jest to zestaw ćwiczeń związanych z napinaniem i rozluźnianiem kolejnych partii mięśni, co stopniowo prowadzi do niwelowania napięć w ciele. W tle można puścić spokojną muzykę i tym samym dać sobie i dziecku chwilę relaksu. Te kilkanaście minut relaksacji może stać się miłą rodzinną tradycją. Takie wspólne rytuały budują bliskość, nastolatek może przenieść to w przyszłości na grunt swojej rodziny.
Relaksacji trzeba się nauczyć, pokazując nastolatkowi, jak to zrobić, dajemy mu niezmiernie cenną umiejętność na resztę życia, sami też przy tym zyskujemy, bo codzienne obowiązki powodują liczne napięcia w ciele. Jeśli ten sposób nie przypadnie nam do gustu, to obecnie – w dobie internetu – mamy do wyboru wiele innych, łatwo dostępnych technik relaksacyjnych np. ćwiczenia oddechowe, wizualizacje, trening autogenny Schultza itp. Ważne, żeby nie zrażać się po pierwszym razie, techniki przynoszą efekt, gdy są stosowane systematycznie.
Warto też wziąć pod uwagę upodobania naszego dziecka, niech też ma coś do powiedzenia przy wyborze sposobu na relaks. Zmuszanie nastolatka do czegoś, na co nie ma ochoty da zupełnie odwrotny efekt. Rodzice modelują w dzieciach postawy, one uczą się wielu przyzwyczajeń właśnie od nas. Pomimo że w tym okresie rozwojowym nastolatek często epatuje niechęcią czy znudzeniem, to rodzic nadal pozostaje najważniejszym dorosłym w jego życiu. Dlatego sposobem na namówienie młodego buntownika do codziennej krótkiej relaksacji jest pokazanie nastolatkowi, że sami stosujemy te techniki i zachęcanie do przyłączenia się. Jest duża szansa, że w końcu się skusi.
Aktywności fizyczne
Dobrym sposobem na relaks jest wszystko, co nas rozluźnia i jest zdrowe. Wspólne spacery mogą dawać wiele satysfakcji. Od czasu do czasu można zorganizować ciekawą wycieczkę. Namawianie nastolatka do codziennych spacerów nie jest najlepszym pomysłem, chyba że odnajdziecie przyjemność w codziennej krótkiej, ale wspólnej przechadzce z psem, co może stać się waszą wspólną chwilą. Dłuższe spacery organizujcie, biorąc pod uwagę upodobania nastolatka. A może nastolatek wolałby wspólną przejażdżkę rowerem albo na rolkach? Kto powiedział, że dorosły nie może się nauczyć jazdy na rolkach? A jak to kształtuje ciało! Może być przy tym sporo śmiechu, a śmiech zawsze zbliża.
Wydarzenia kulturalne
Wspólne oglądanie filmów czy seriali też jest dobrym rozwiązaniem, szczególnie przy niesprzyjających wychyleniu nosa z domu warunkach atmosferycznych. Pamiętajmy jednak, żeby dawać wybór także dziecku. Nie spodziewajmy się zaangażowania i zadowolenia ze strony nastolatka, jeśli przymusimy go do oglądania czegoś, co nie jest dla niego atrakcyjne. Obecnie jest wiele serwisów, za których pośrednictwem mamy dostęp do niezliczonej liczby filmów, seriali, a także programów rozrywkowych. Dajmy szansę filmowi, który wybrał nastolatek, pomimo że ani opis, ani tytuł nas nie zachęca. Nie wyśmiewajmy tego wyboru, bo jeśli to zrobimy, to popsujemy wieczór już na samym początku. Nastolatkowie są bardzo wrażliwi na krytykę i łatwo ich urazić. Można ustalić naprzemienną władzę, co do wyboru filmu na wieczór, tym samym damy dziecku krótką lekcje kompromisu.
A może rodzina dałaby się namówić na wspólne spędzanie czasu na grach planszowych? Pomysłów na wspólny czas jest mnóstwo. Jeśli macie jakąś pasję, spróbujcie zarazić nią swoje dziecko. Jeśli wasz nastolatek szczególnie czymś się interesuje, może wy nauczycie się czegoś od niego?
Bycie z dzieckiem tu i teraz
Wyobrażam sobie, że powyższe sposoby mogą wydać się banalne, ale na tym właśnie polega zacieśnianie więzi – na byciu razem. Nie ma żadnego szybkiego, magicznego sposobu czy słowa klucza na zbudowanie bliskości – to proces. Pamiętajmy, że bycie razem to nie tylko fizyczna obecność, tu potrzebne jest prawdziwe zaangażowanie psychiczne. Jeżeli nudzimy się, będąc z nastolatkiem albo jesteśmy myślami gdzieś indziej, to on to wyczuje i żadnej większej bliskości na tym nie zbudujemy. Spróbujmy czerpać przyjemność z tych chwil razem, bądźmy elastyczni, otwarci na pomysły dziecka, dajmy sobie przyzwolenie na czas z rodziną bez obowiązków. Jeśli mamy słaby nastrój, przyznajmy się do tego – każdy ma prawo do gorszego dnia.
Organizujmy wspólny czas tak często, jak pozwalają nam na to nasze zobowiązania. Młodszy nastolatek (już jedenastolatek to adolescent) może mieć więcej chęci i zapału do wspólnych przedsięwzięć, ze starszymi bywa różnie. Ważne, żebyśmy się nie obrażali, nie robili wyrzutów, nie wzbudzali w dziecku poczucia winy, jeśli nie zawsze będzie chętne na wspólny czas. Mniej istotna jest ilość, a bardziej jakość związana z naszym prawdziwym zaangażowaniem i byciem dla dziecka – może uda się zorganizować wspólny wieczór raz w tygodniu, może wycieczka raz na dwa tygodnie – w jednych rodzinach jest możliwość wygospodarowania większej liczby wspólnych godzin, w innych będzie tego znacznie mniej, ale dobrze żebyśmy od czasu do czasu byli dla naszego nastolatka i żeby wiedział, że spędzanie z nim czasu jest dla nas ważne i przyjemne. Nie bądźmy też zdziwieni, jeśli wcześniej nie robiliśmy wielu rzeczy wspólnie z dziećmi, że przy pierwszej propozycji nastolatek może nam odmówić, dajmy mu czas i nie poddawajmy się.
Autorka tekstu, Dominika Maron – ukończyła psychologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Pracuje jako psycholog z dziećmi i rodzicami/ opiekunami oraz nauczycielami w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Szczecinie oraz w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I stopnia. Ukończyła podstawowy kurs Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach oraz jest w trakcie 4-letniego kursu Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej. Ma kwalifikacje do prowadzenia Szkoły dla Rodziców i Wychowawców
Przeczytaj więcej: